05 SIE
1914
5 sierpnia 1914 r. – dziewięć dni po wybuchu I wojny światowej – jeden z najwybitniejszych obywateli osady fabrycznej Pruszków, przemysłowiec i działacz społeczny Józef Troetzer wyrył na jednej z rosnących w jego ogrodzie dyń żartobliwy napis, który uszedłby uwadze historyków, gdyby nie wzmianka o nim w „Kurjerze Warszawskim” 5 września 1914 roku:
P. Józef Tretzer, właściciel ogrodu w Pruszkowie, wyhodował dynię olbrzymią. Urosła ona w ciągu miesiąca. W d. 5 sierpnia położono na niej napis: „Niemcy nadęte, jak bania, więc są warte rozdziabania”. Napis ten, szpilką wyryty na małej dyni, rozrósł się stosownie do jej rozmiarów. Okaz tej dyni‑olbrzyma znajduje się w oknie naszego kantoru na Krakowskiem Przedmieściu.
1915
5 sierpnia 1915 r. do Warszawy wkroczyły wojska niemieckie i okolice Warszawy po raz drugi znalazły się pod zarządem niemieckim. Tym razem niemiecka okupacja stolicy oraz, rzecz jasna, Pruszkowa, trwała do 11 listopada 1918 r. W wydanej w listopadzie 1915 r. nakładem „Kurjera Narodowego” broszurze „Bój o Warszawę” Wacław Pabudziński wspominał:
Po zajęciu Warszawy przez wojska niemieckie wybrałem się w dniu 7-ym sierpnia z Pruszkowa, by na własne oczy przekonać się, jakie straty poniósł gród syreni z okazji wyjścia „braci słowian” na drugi brzeg Wisły, „w celu odgrodzenia się od nazbyt natarczywego ataku wroga”. Przechodząc przez Żbików — z dziwnem uczuciem oglądałem dymiące jeszcze zgliszcza warsztatów kolejowych z cudem niemal ocalałym budynkiem kantoru i domem mieszkalnym tzw. „Pohulanką”. Z tamtej właśnie, lewej, licząc od Pruszkowa, strony plantu, Żbików ucierpiał najbardziej, gdyż tędy przeszedł orkan bitwy, na szczęście nie długotrwałej. Stodoły, a przy okazji — wiele budynków w okolicy uległo zniszczeniu. Oddziały podpalaczów tu i owdzie nie spaliły niektórych budowli, gdyż właściciele ich opłacali im się haraczem pięciu, dziesięciu a nawet 25-cio rublowym. Na plancie kolei, w wielu miejscach zrujnowanym przez naboje dynamitowe, dopędzili mię trzej gospodarze, spieszący do Warszawy po swe rodziny.
1932
W dniach 5-7 września na korcie pruszkowskiego gniazda Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” odbyły się zawody tenisowe o mistrzostwo „Sokoła” zorganizowane przez świeżo utworzoną sekcję tenisową Towarzystwa. „Echa Podmiejskie” (1932 nr 14-15) donosiły:
Ze sportu: Sekcja Tenisowa istniejąca od dwu tygodni w Tow. Gimn. „Sokół” w Pruszkowie liczy 20 członków i ma do dyspozycji jeden kort betonowy. Kierownikiem sekcji jest dh. Sobocki Jan.Zorganizowano eliminacyjne rozgrywki tenisowe o mistrzostwo Sokoła w dniu 5, 6 i 7 —udział w rozgrywkach brało 12 druhów, w niedzielę do półfinałów zakwalifikowano 2 pary. 1 pa’ra dh. Sobocki z dh. Jasińskim, wygrał Jasiński (4:6) (6:1) (7;5) i 2 para dh. Wojtowicz z dh. Kostewiczem — wygrał Kostewicz, jakkolwiek Wojtowicz miał również olbrzymie szanse wygrania. Z początku — setów, po jednym. Przy stanie 5:2 trzeciego i decydującego seta, którego prowadził Wojtowicz, nastąpił moment zwrotny Kostewicz skorzystał z udzielonych mu wskazówek co nie pozostało bez wpływu na ostateczny wynik — wyrównał i wygrał w stos. (3:6) (7:5) (7:5).Do finału stanęli Kostewicz i Jasiński, zagrano setów dwa — wygrał Kostewicz Jan, zdobywając sobie tytuł mistrza tenisu w Sokole na rok 1932, wice mistrzem został dh. Jasiński.Rozgrywkom, przyglądało się około 150 osób.