menu

24 WRZ

24 WRZ

1910

24 września 1910 roku „Goniec Wieczorny” donosił:

Pokąsanie. We wsi Pęcice, gminy Pruszków, pies, należący do ks. Raczyńskiego, wściekł się i pokąsał czterech ludzi, konia i kilka innych psów. Psa zabito, psy pokąsane zabezpieczono, a ludzi odesłano do lecznicy d-ra Palmirskiego. Koń pokąsany, widocznie z bólu, uciekł w pole i pomimo poszukiwań, nie odnaleziono go. Ponieważ onegdaj w Zaborówku zatrzymano jakiegoś konia bez właściciela, więc być może, że jest to koń, który uciekł w Pęcicach.

1935

24 września 1935 r. miasto Pruszków – należący wówczas do powiatu warszawskiego – odwiedził starosta Jan Mieszkowski. Odwiedziny zrelacjonował „Głos Pruszkowa” (6 października 1935 r.), przytaczając obszerne fragmenty postulatów, jakie w obecności dygnitarza podnieśli pruszkowscy radni. Mowa m.in. o braku basenu, kłopotach lokalowych pruszkowskich szkół oraz… o problemie budownictwa łanowego (już w 1935 r.!):


Na wstępie pan burmistrz Gruszczyński przedstawił stan gospodarki miejskiej. W całokształcie spraw znalazły się również słuszne uwagi o bezmyślnem zabudowaniu wąskich poletek włościańskich na te renie pow. Błońskiego, przylegającym do miasta. Na owym terenie powyrastały gęsto ohydne jedno-okapowe oficynki bez żadnego planu i sensu , bez jakichkolwiek, dróg i wzięcia pod uwagę konieczności komunikacyjnej z ludnych dzielnic miasta do licznie odwiedzanego cmentarza, do Nowej Wsi, Helenowa lub Komorowa.
Pomijając temat do sporów między właścicielami i mieszkańcami tych domów należy mieć na uwadze fąkt, że siłą rzeczy dzielnica ta złączy się z Pruszkowem, a wtedy Zarząd miasta będzie miał twardy orzech do zgryzienia z urządzeniem na niej dróg komunikacyjnych. Porozumienie pana starosty warszawskiego ze starostą błońskim może złu choć częściowo zapobiec.
O złej jezdni, o pyle wdzierającym się do lokalów szkolnych mówił słusznie pan radny Sautera, pan radny Pawlikowski poruszył tak bardzo palący każdego lata brak basenu do pływania — wszak ludzie dorośli i młodzież kąpać się muszą w gliniankach, gdzie pływają trupy psów i kotów, a małe dzieci kąpią się w rzece będącej dziś kanałem dla ścieków miejskich. O bardzo poważnej sprawie braku szkół i pogłoskach o zabraniu szpitala powiatowego z Pruszkowa mówił pan radny Józef Kwasiborski. Wreszcie pan radny Czernecki, przedstawiciel ludności żydowskiej, wyraził obawy co do braku bezpieczeństwa publicznego ze względu na małą ilość policji, oddając jednocześnie gorące uznanie energji i działalności obecnego komendanta tutejszego posterunku. Przemówienie to było dla audytorjum pewnego rodzaju niespodzianką . Wszak wszystkim wiadomo, że w mieście nie ma żadnych napadów ani rabunków sklepów i mieszkań żydowskich, o które zapewne panu Radnemu chodziło.

Skip to content