Ołowiane żołnierzyki Janusza Kornackiego
W czasie II wojny światowej rodzina pana Janusza Kornackiego mieszkała na Żoliborzu. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie miał jedenaście lat. Pan Kornacki wraz rodzicami pierwsze tygodnie Powstania przetrwali w rodzinnym domu przy ulicy Soleckiej na Powązkach. Pod koniec sierpnia (lub we wrześniu – pan Kornacki nie pamięta dokładnie) Niemcy wyrzucili mieszkańców Soleckiej z domów i podpalili okoliczne budynki.
[Brało się] to, co można było unieść, bo część rzeczy już przed tym mieszkańcy [chowali], kopali doły i wartościowe rzeczy niektóre były zakopane. Później, jak nas otoczyli i kazali się wynieść, to podpalali dosłownie na naszych oczach. [Zabraliśmy] tylko to, co można było unieść.
Oprócz ubrań i kołdry pan Kornacki zabrał ze sobą część swojej kolekcji ołowianych żołnierzyków, z którymi nie rozstawał się do końca wojny. Po wyrzuceniu z domu państwo Kornaccy trafili najpierw na ogródki działkowe, a stamtąd, przepędzeni przez Niemców przez Wolę i Dworzec Zachodni, trafili do obozu przejściowego Durchgangslager 121 w Pruszkowie.
W Pruszkowie nie wiem […] ile to trwało, to trudno powiedzieć, to było jakieś trzy dni, dwa dni, czy cztery dni. Ciągle przybywało ludzi i była segregacja. Dziadek był kolejarzem, mieli domek, a myśmy mieszkali u pana tramwajarza Kłopotowskiego, też miał piętrowy dom; myśmy na górze mieszkali, oni byli z nami też, kolejarzy było więcej. W Pruszkowie taka fama poszła, że kolejarzy i tramwajarzy… Rozdzielali wszystkich, mężczyźni osobno, kobiety z dziećmi gdzie indziej, a kolejarzy i tramwajarzy brali całe rodziny. Tata się podał za tramwajarza, nauczyli go bodajże, jak się nazywa dyrektor tramwajów, on był Niemcem, że papiery się spaliły – Feuer dokumenty, ausweis, że to się wszystko spaliło. I myśmy poszli razem do wagonów. Myśleliśmy, gdzieś nas wiozą w Polskę. Wylądowaliśmy w obozie przejściowym w Dachau całą rodziną. Była z nami jeszcze mamy siostra, starsza ode mnie o pięć lat czy sześć chyba […]. Z tego obozu wylądowaliśmy niedaleko Monachium, dzielnica Freimann w obozie pracy.
Państwo Kornaccy skierowani zostali do pracy w zakładach kolejowych. Pani Kornacka pracowała jako ślusarz, pan Kornacki jako stolarz, zaś jedenastoletni Janusz jako pomocnik w obozowej kuchni. W obozach pracy na terenie III Rzeszy, najpierw pod Monachium a potem w okolicach rzeki Sary, przebywali do 2 maja 1945 roku, ale do Warszawy udało im się wrócić dopiero w grudniu.
Wszystkie cytaty pochodzą z relacji Janusza Kornackiego z Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.