menu

Radecka Sylwia Maria – Ocalała z Rzezi Woli

Radecka Sylwia Maria – Ocalała z Rzezi Woli

Sylwia Maria Radecka, z domu Schreyer, urodziła się 10 grudnia 1943 roku w Warszawie. W momencie wybuchu Powstania Warszawskiego miała zaledwie 8 miesięcy. Wraz z rodzicami – Anną Schreyer z d. Nerc łaczniczką AK, pseud. „Hanka z Woli” i Mieczysławem Schreyerem, pseud. „Ryk”, wojskowym saperem oraz trzyletnią siostrą Elżbietą mieszkała na Woli. Zarówno Anna Schreyer, jak i jej mąż, podczas okupacji zaangażowani byli w działalność konspiracyjną i brali udział w Powstaniu. W pierwszych dniach sierpnia, w trakcie eksterminacji cywilnej ludności Woli została zamordowana ich starsza córka, Elżbieta. Anna Schreyer z małym dzieckiem na ręku została wygnana z Warszawy i osadzona w obozie Dulag 121, skąd udało jej się wydostać. W 2013 roku Sylwia Radecka opowiedziała w Muzeum Dulag 121 historię losów swojej rodziny, a w 2017 przekazała Muzeum cenną pamiątkę rodzinną – miskę, którą Anna Schreyer miała przy sobie podczas wygnania z Warszawy i pobytu w obozie przejściowym.

Swoją opowieść Sylwia Radecka rozpoczęła od zaznaczenia udziału swojej rodziny w działaniach konspiracyjnych oraz powstańczych walkach. Jej ojciec, Mieczysław Schreyer, działał w konspiracji od czerwca 1940 roku. Pracował m.in przy produkcji materiałów wybuchowych oraz gromadzeniu sprzętu saperskiego. W okresie okupacji, od 25 lipca 1940 do 27 lipca 1944, był zatrudniony w fabryce Ursus. Brał czynny udział w Powstaniu – walczył na Woli w rejonie Ogrodowa – Leszno. Matka Sylwii Radeckiej, Anna Schreyer, została zaprzysiężona w szeregach Związku Walki Zbrojnej w maju 1942 roku. Podczas okupacji niosła pomoc uwięzionym w getcie Żydom, którym m.in. przekazywała jedzenie. W okresie od maja 1942 roku do 31 lipca 1944 roku była przydzielona do oddziału sapersko-minerskiego, gdzie pełniła funkcję łączniczki, przewożąc m.in. broń i granaty na punkty składowe. Przez cały okres Powstania brała w nim czynny udział, służąc jako łączniczka AK. „Woziła razem ze mną, w wózku, pode mną, części granatów „filipinek”, do sklepu na Koszykowej, ze szczotkami. Tam te części dostarczała. […] Brała też udział w różnych takich akcjach na Niemców” [1]opowiada Sylwia Radecka. W Powstaniu brał czynny udział i zginął stryj Sylwii Radeckiej, brat jej ojca Mieczysława – major Zenon Schreyer. W czasie okupacji wstąpił on w szeregi Armii Krajowej ps. „Demir”.  Został dowódcą Wydziału Saperów III (Oddziału Operacyjno-Szkoleniowego) Komendy Głównej AK. Pod nazwiskiem operacyjnym Zygmunt Sarnowski uczestniczył w wielu akcjach sabotażowo – dywersyjnych w ramach „Kedywu” (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej AK). Major Zenon Schreyer odnaczony został min. Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i jest pochowany na cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli.

Rodzina Państwa Schreyerów mieszkała na Woli przy ul. Białej 6. Dzieje tej dzielnicy stanowią szczególnie krwawą kartę w historii powstańczej stolicy. W dniach 5 -7 sierpnia, z rozkazu  Adolfa Hitlera o zburzeniu Warszawy i wymordowaniu wszystkich jej mieszkańców, miał tam miejsce mord na mieszkańcach dzielnicy. Zginęło dziesiątki tysięcy osób. Dni te były naznaczone cierpieniem również dla rodziny Schreyerów.

„Niemcy zaatakowali ten okręg Warszawy, spalili kolejno mieszkania, domy. Rodzice moi pozostali w tym domu, nie wychodząc. Kiedy już cały budynek płonął, starali się uciec stamtąd i wtedy nastąpiły strzały, została zabita moja siostra, ja ocalałam (…)” wspomina po latach Sylwia Radecka.

Anna Schreyer, wraz z innymi pozostałymi przy życiu mieszkańcami dzielnicy, została wygnana do obozu przejściowego w Pruszkowie. Niosła ze sobą córeczkę Sylwię oraz zwłoki Elżbiety, które własnoręcznie pochowała w Ursusie, na terenie zakładu, w którym pracował Mieczysław Schreyer.

Wygnana z domu w pośpiechu zdołała wziąć ze sobą tylko kilka ważnych dla siebie przedmiotów. „Niosła ze sobą tylko węzełek. Nawet nie miała dla siebie zmiany ubrania (…),tylko jakieś fatałaszki dla mnie. Miała też butelkę, którą grzała pod piersią. Mleko rozrabiała z wodą i tak mnie karmiła. Być może dlatego nie dostałam biegunki.” Prawdziwymi „relikwiami” dla zrozpaczonej matki wyniesionymi z płonącej Woli stały się emaliowana miseczka i podziurawiony sweterek i jej sandałki należące do zmarłej córki.

Miska, którą Anna Schreyer miała przy sobie podczas pobytu w obozie Dulag 121

Ojciec Sylwii Radeckiej, w tym czasie oddzielony od rodziny, był przetrzymywany w kościele (prawdopodobnie w kościele św. Wojciecha na Woli) i stamtąd – wraz z grupą mężczyzn – wysłany pociągiem na przymusowe roboty do Niemiec. Szczęśliwie, uwięzieni podczas podróży mężczyźni zdołali  otworzyć wagon od wewnątrz, dzięki czemu Mieczysławowi Schreyerowi udało się uciec z transportu wraz z kilkoma towarzyszami.

W tym czasie Anna Schreyer wraz ze swoją córką przebywała w obozie Dulag 121 usilnie próbując się z niego wydostać. „Z mamą znalazłam się w obozie w Pruszkowie na początku sierpnia, z tym, że nie wiem dokładnie ile dni, czy to było kilka, czy kilkanaście dni, ale w każdym razie musiało to troszkę trwać, skoro moja mama miała okazję wydostać się z tego obozu. Zwracała się z prośbą do pani o nazwisku Kiełbasińska, która mamie nie chciała udzielić pomocy, ponieważ mama nie miała pieniędzy, ani złota. Musiała więc mama radzić sobie sama i na własną rękę postanowiła uciec z tego obozu. Obserwując przez kilka dni wyjazdy chorych ludzi przygotowywanych do opuszczenia obozu, zdecydowała się na wyjście razem z grupą chorych ludzi. Po kilku dniach obserwacji przed bramą przyłączyła się do grupy, która opuszczała obóz i udając chorą, kalekę i mnie mając na ręku, usiłowała wyjść z obozu. Przy wyjściowej bramie stał, tyle, co pamiętam z opowieści, Ślązak, który zajrzał w zawiniątko, które mama niosła i w tym momencie ja zwróciłam. Pozostawił mamę w spokoju i kazał wyjść. W ten sposób uratowałyśmy się, wychodząc poza bramę obozu. Nie wiem jak długo mama szła z tym transportem po wyjściu obozu. W końcu straciła przytomność, zemdlała i znalazłyśmy się w szpitalu, dzięki pomocy ludzi z Pruszkowa. Po opatrzeniu mamy i mnie, przebywałyśmy w szpitalu jeszcze kilka dni, a po wyjściu z niego znalazłyśmy się u znajomych moich rodziców- Państwa Haliny i Mirosława Bednarek z Pruszkowa. Nie wiem jak długo tam przebywałyśmy. Ci ludzie nam pomogli. Mieszkałyśmy razem i otrzymałyśmy od nich wikt i opierunek.

Los okazał się łaskawy dla Małżeństwa Schreyerów, którym udało się ponownie spotkać. Okazało się, że Mieczysław Schreyer wyskoczył z transportu nieopodal Pruszkowa, do którego dotarł po kilku dniach tułaczki. Odnalazł żonę i córkę w domu znajomych, państwa Bednarków. Sylwia Radecka została ochrzczona jeszcze przez wybuchem Powstania 30 lipca 1944 w parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Pruszkowie-Żbikowie. Jej rodzicami chrzestnymi zostali Halina i Mirosław Bednarek.

W styczniu 1944  Mieczysław został aresztowany przez Własowców (żołnierzy RONA- Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej kolaborującej z Niemcami). W 1945 udało mu się uciec. Ukrywał się na terenie Warszawy do wejścia żołnierzy armii gen. Berlinga.

Powojenne drogi małżeństwa Schreyerów wiodły przez różne miasta Polski, gdzie na świat przyszły ich kolejne córki: Elżbieta (otrzymała rzeczone imię na pamiątkę pierworodnej córki zamordowanej w Powstaniu), a następnie – Grażyna. Ostatecznie, swoje losy państwo Schreyerowie związali z ziemiami odzyskanymi. Od początku lat 50-tych zamieszkali wraz z trójką dzieci w Elblągu. Tam, gdzie w maju 1976 r. zmarła Anna, a Mieczysław w kwietniu 1989 r. nie doczekawszy upadku „komuny”.

Anna i Mieczysław Schreyer odznaczeni zostali m.in. krzyżem Armii Krajowej za udział w Powstaniu Warszawskim.  Przez wiele lat najpierw Anna Schreyer, a potem jej córka Sylwia Radecka przechowywały miskę – cenną pamiątkę z czasów wojny. W 2017 roku Sylwia Radecka przekazała ją Muzeum Dulag 121. Obecnie jest ona częścią ekspozycji muzealnej stanowiąc namacalne świadectwo tragicznych losów mieszkańców powstańczej Warszawy.

Prochy zmarłej podczas Powstania Elżbiety, zostały umieszczone w kurhanie pod pomnikiem Polegli Niepokonani wraz tysiącami innych zamordowanych mieszkańców Woli.

 

 

[1] Wszystkie cytaty zamieszczone w tekście pochodzą z rozmowy z Sylwią Radecką przeprowadzoną w Muzeum Dulag 121 w 2013 roku

Powiązane hasła

”None

Skip to content