Wiśniewska Marianna – „Myśleli, że obca kobieta przyszła po chleb”
Marianna Wiśniewska, ur. w 1925 r. w Suchodole koło Sokołowa Podlaskiego, gdzie spędziła dzieciństwo i wczesną młodość. Do Warszawy przyjechała w poszukiwaniu pracy w 1943 r. Zamieszkała wówczas u kuzynki przy ul. Zielnej 34. Przebywała pod tym adresem przez cały okres Powstania Warszawskiego i wraz z innymi kobietami z sąsiedztwa gotowała posiłki powstańcom walczącym o znajdujący się nieopodal budynek PAST-y. W październiku 1944 r. została wypędzona do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd wysłano ją do Ładzic w okolicach Radomska. Świadectwo Pani Marii Wiśniewskiej zostało spisane w 2021 roku przez jej siostrzenicę.
Wiśniewska Marianna urodziła się 23 grudnia 1925 roku, w miejscowości Suchodół koło Sokołowa Podlaskiego, w woj. Mazowieckim. W Suchodole ukończyła siedmioletnią szkołę podstawową, a następnie trzyletnią szkołę handlową w Sokołowie Podlaskim. Była to szkoła niemiecka z językiem polskim. Nie odebrała świadectwa ukończenia tej szkoły, gdyż odbiór tego dokumentu był równoznaczny z przymusowym wywiezieniem „na roboty do Prus”, czego się obawiała i nie chciała.
W 1943 roku przyjechała do Warszawy, gdzie otrzymała pracę w Zakładzie Ubezpieczeń przy ulicy Czerniakowskiej. W Warszawie zamieszkała u kuzynki przy ulicy Zielnej 34.
W dniu 1 sierpnia 1944 roku po południu, po przyjściu z pracy, zastał ją wybuch Powstania Warszawskiego. Przez czas trwania powstania przebywała w piwnicy budynku przy ulicy Zielnej i razem z innymi mieszkańcami – kobietami gotowały jedzenie dla siebie i grupy powstańców, którzy walczyli w obronie „Pasty”. Mężczyźni zdobywali w nocy produkty żywnościowe, m.in. zboże, które mielili. Później w nocy na ognisku przed piwnicą kobiety smażyły placki.
Po upadku powstania do piwnicy budynku przy ulicy Zielnej wkroczyli Niemcy. Wszystkich tam przebywających, w tym również Mariannę Wiśniewską, wypędzili z miejsca schronienia i siłą, pod groźbą rozstrzelania, popędzili pieszo do obozu w Pruszkowie. Marianna Wiśniewska ledwo wówczas uszła z życiem.
W obozie warunki pobytu były bardzo trudne; wokół panował brud, w ubraniu było pełno insektów. W obozie miała miejsce segregacja mieszkańców. Część była przeznaczona do wyjazdu na wieś w okolice Radomska, wieś Ładzice, wówczas gmina Radziechowice [dziś gmina Ładziece – przyp. red.]. Pociągiem przybyli do miejscowego kościoła, gdzie nocowali, a stamtąd okoliczni rolnicy odbierali ich do pracy.
Pobyt Marianny Wiśniewskiej u rolnika na wsi, od października 1944 roku do czerwca 1945 roku, był dość dobry. Jako młoda dziewczyna, pochodząca ze wsi, pomagała gospodyni w wychowywaniu trojga dzieci. Wieś, w której wówczas przebywała, była trasą przejazdową żołnierzy radzieckich opuszczających Niemcy. Było to dla Marianny Wiśniewskiej przeżycie traumatyczne, gdyż w obawie przed gwałtem ze strony podpitych radzieckich żołnierzy, musiała ukrywać się całymi dniami.
W czerwcu 1945 roku, gdy „wszystko się uspokoiło”, a pociągi zaczęły kursować, wszystkie osoby pracujące na tej wsi wyjechały do Warszawy. Marianna Wiśniewska również podjęła taką decyzję, by opuścić wieś.
Otrzymała od gospodarza, który niechętnie patrzył na utratę opiekunki do dzieci, za duże o dwa numery pantofle i pieniądze na bilet, do Częstochowy. Warszawa była wówczas cała w gruzach, więc Marianna Wiśniewska, również ze względu na rodziców, zdecydowała wrócić do rodzinnej wsi, pociągiem z przesiadkami. Rodzice jej nie poznali, myśleli, że to „obca kobieta przyszła po chleb”. Koleżanka z pracy napisała do Marianny list, że już z powrotem pracuje w zakładzie ubezpieczeń i żeby Marianna przyjechała do Warszawy, do pracy.
Marianna Wiśniewska wróciła w 1945 roku do Warszawy. Przepracowała w ZUS, przy ulicy Senatorskiej, czterdzieści lat. Nie należała do żadnej organizacji.