menu

Dziemianowski Leszek – „Niechętnie wracam do tamtych straszliwych dni”

Dziemianowski Leszek – „Niechętnie wracam do tamtych straszliwych dni”

Leszek Dziemianowski, ur. w 1935 r., został wygnany do obozu Dulag 121 wraz z matką Marcjanną Dziemianowską (1904-1978), ciocią Stefanią Dziemianowską (1899-1963) oraz stryjem Józefem Dziemianowskim (1898-1963) w październiku 1944 r. Z obozu przejściowego rodzinę wywieziono transportem do Starego Sącza, gdzie spotkali się z troskliwym przyjęciem gospodarzy. Przez obóz Dulag 121 przechodził także ojciec autora, Czesław Dziemianowski (1903-1944), wysłany z Pruszkowa do KL-Auschwitz, a następnie KL Mauthausen, gdzie zginął. Relację z okresu II wojny światowej Pan Leszek Dziemianowski napisał i przekazał Muzeum Dulag 121 w 2022 r.

Urodziłem się w 1935 r. w Warszawie. Do 03.09.1935 r. mieszkałem z rodzicami w Warszawie przy ul. Leszno 112.

W pierwszych dniach września 1935 r. nasz budynek został zbombardowany i przenieśliśmy się na ul. Łucką 2, gdzie mieszkaliśmy do czasu wybuchu Powstania Warszawskiego 01.08.1944 r. Trzeciego dnia powstania nasz budynek został zbombardowany i w nocy z 3 na 4 sierpnia 1944 r. przenieśliśmy się na ul. Pańską 79, gdzie mieszkała moja ciocia, rodzona siostra mojej mamy, ze stryjkiem, bratem rodzonym mojego ojca.

W międzyczasie mój ojciec został złapany przez Niemców i wywieziony, jak się później dowiedziałem, do obozu przejściowego w Pruszkowie, a stamtąd do Oświęcimia i Mauthausen (nr obozowy 102909) i 01.11.1944 r. został zamordowany.

Po kapitulacji Powstania Warszawskiego 2.10.1944 r. w pierwszym lub drugim dniu zostaliśmy razem z mamą, ciocią i stryjkiem wypędzeni przez Niemców na Pole Mokotowskie (ulicami Żelazną, Al. Jerozolimskimi i Filtrową), a potem transportem kolejowym przewiezieni do obozu przejściowego w Pruszkowie.

W obozie mieszkaliśmy w olbrzymiej hali fabrycznej i spaliśmy na podłodze. Byliśmy tam około dwóch tygodni (dokładnie nie pamiętam), do czasu segregacji na placu obozowym.

Po segregacji ja, moja mama, ciocia i stryjek zostaliśmy załadowani do odkrytych wagonów towarowych i jechaliśmy około tygodnia do punktu repatriacyjnego (RGO?) w Nowym Sączu. Po tym miał miejsce transport do Starego Sącza.

W Starym Sączu zostaliśmy przyjęci przez górala pana Gizickiego ze wsi Przysietnica, u którego zamieszkaliśmy. Rodzina pana Gizickiego przyjęła nas bardzo serdecznie i przez cały czas pobytu nas utrzymywała. Po zakończeniu wojny w maju 1945 r. moja ciocia i stryjek powrócili do Warszawy, a ja z mamą zostaliśmy. Tam, we wsi Przysietnica, w czerwcu 1946 r. ukończyłem trzecią klasę szkoły podstawowej i przystąpiłem do pierwszej komunii świętej w parafii Barcice. W sierpniu 1946 r. powróciłem z mamą do Warszawy, gdzie mieszkam do chwili obecnej.

Po traumie jaką przeżyłem niechętnie wracam do tamtych straszliwych dni.

Powiązane hasła

”None

Skip to content