Mieczysław i Marianna Tyrakowscy – Historia wygnania
Państwo Tyrakowscy – Mieczysław (ur.1912 r.) oraz jego żona Marianna z d. Makarewicz (ur.1919 r.), w momencie wybuchu Powstania Warszawskiego mieszkali z 2-letnim synkiem Mieczysławem Andrzejem (ur.1942 r.) na warszawskiej Pradze, skąd zostali wygnani do obozu Dulag 121. Tam, z racji swojego wykształcenia, Mieczysław Tyrakowski pełnił funkcję lekarza obozowego. Wojenną historię swojej rodziny po wielu latach spisał młodszy syn Państwa Tyrakowskich, Pan Leszek Tyrakowski. Sam znał ją jedynie ze słyszenia, gdyż urodził się już po wyzwoleniu, w 1945 r. Poniżej prezentujemy krótkie świadectwo losów rodziny, a także zdjęcia cennych pamiątek – obozowej przepustki, którą posługiwał się Pan Mieczysław Tyrakowski w obozie oraz zaświadczenia przyjęcia Marianny Tyrakowskiej wraz z synkiem na punkt noclegowo-przejściowy w Milanówku.
Mieczysław Tyrakowski oraz jego żona Marianna z maleńkim synem zostali wypędzeni rankiem 19 sierpnia 1944 roku z mieszkania nr 46 z domu przy ul. Targowej 12. Wcześniej Niemcy przez tubę zawiadomili, że za pół godziny wszyscy mieszkańcy domu mają być przed budynkiem. Dom ten znajduje się niedaleko Dworca Wschodniego. Rodzina, z podręcznym bagażem i wózeczkiem dziecięcym, dołączyła do kolumny ludności praskiej. Kolumnę tę pod eskortą doprowadzono do kolejowego Dworca Wschodniego, załadowano do pociągu towarowego i przetransportowano do stacji w Pruszkowie, skąd kolumnę doprowadzono pieszo, również pod eskortą, do obozu Dulag 121.
Państwo Tyrakowscy z synem przebywali w obozie 4 dni, do 22 sierpnia 1944 r. Po przybyciu cała rodzina została osadzona w hali nr 5. Po segregacji Mieczysław Tyrakowski jako lekarz biegle mówiący po niemiecku, został skierowany do pomocy sanitarnej i medycznej w obozie i w dniu 21 sierpnia uzyskał przepustkę na swobodne poruszanie się po wszystkich halach obozu, podpisaną przez niemieckiego Stabsarzta obozu dr Adolfa Königa. Dzięki temu mógł widywać się z żoną i synem, którzy wciąż znajdowali się w hali nr 5.
Dr Mieczysław Tyrakowski został skierowany do pracy w Niemczech i z hali nr 6 w dniu 22 sierpnia wieczorem został wyprowadzony wraz z innymi cywilami do pociągu elektrycznego stojącego w Pruszkowie. Podczas zatrzymania się pociągu wieczorem w Milanówku, Mieczysław Tyrakowski wraz z kilkoma innymi mężczyznami wyskoczyli z pociągu i uciekli z transportu.
Marianna (używająca imienia Maria) Tyrakowska wraz z synkiem Mieczysławem Andrzejem została – dzięki interwencji Polaków z Delegatury RGO w Pruszkowie – zwolniona w dniu 22 sierpnia przed południem i w tym samym dniu o godz. 12 zostali przyjęci na punkt noclegowo -przejściowy RGO w Milanówku.
W dniu 22 sierpnia wieczorem Mieczysław Tyrakowski uciekł z pociągu elektrycznego na stacji Milanówek i znalazł schronienie u krawca Sz. w Milanówku (adresy schronień z Milanówka i okolic znał od przedstawicieli RGO i od polskich sanitariuszek i polskich lekarzy obozowych ). Natychmiast krawiec dał mu zajęcie (ubranie klienta i przybory do szycia), aby udawał pracownika zakładu krawieckiego – na wypadek pościgu i poszukiwań dokonywanych przez hitlerowców. Tam też przenocował, zjadł i następnego dnia 23 sierpnia udał się pieszo do odległego o 20 km Żyrardowa w poszukiwaniu pracy i kwatery dla siebie, żony i synka (od polskich lekarzy z obozu wiedział, że w Żyrardowie może znaleźć schronienie i pracę). W dniu 24 sierpnia dostał pracę jako lekarz-rentgenolog w szpitalu w Żyrardowie i dostał dla siebie kwaterę w tym szpitalu. W dniu 25 sierpnia otrzymał inną kwaterę w Żyrardowie (przy ul. 1 Maja 49), do której sprowadził w tym dniu z Milanówka żonę z synkiem. W dniu 16 stycznia 1945 roku Żyrardów wyzwoliły wojska radzieckie. Rodzina pozostała w Żyrardowie.
Mieczysław Tyrakowski dobrze wspominał polskie sanitariuszki, Polaków z RGO oraz krawca Sz. z Milanówka. Adres kwatery dla żony z dzieckiem oraz adres ewentualnego schronienia dla siebie miał od p. Jadwigi Kiełbasińskiej ze szpitala w Milanówku i od polskich sanitariuszy i lekarzy obozowych: Dontena, Szupryczyńskiego, dr. Steffena. O nich wyrażał się dobrze (uczynni, pomagający innym), jak też bez nienawiści wspominał niemieckiego Stabsarzta dr Adolfa Koeniga , mówiąc o nim, że był wyrozumiały, spokojny.